Filadelfia: Sprintem przez miasto Franklina

Tu wszystko się zaczęło… niepodległość się zaczęła, konstytucja się zaczęła, prezydent się zaczął. Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że tu Stany Zjednoczone się zaczęły. Oto Filadelfia! Najbardziej historyczne miasto USA.

Filadelfia

Miasto Rocky’ego

Czasu mam niewiele, do tego pada cały dzień. Zostawiam auto na parkingu i szybko pędzę do muzeum. Muzeum, które słynie ze…. schodów. Tak, tak. Większość ludzi nawet nie potrafi stwierdzić co muzeum kryje w środku. Każdy za to wie, że po tych schodach biegał Rocky Balboa przygotowując się do walki. Turyści nie raczą wchodzić do środka. Wbiegają po schodach jak słynny bokser, podskakują i robią sobie zdjęcia w pozie znanej z filmu. Potem idą dalej. Jakby tego było mało, ktoś postanowił jeszcze bardziej utrwalić ten wizerunek muzeum stawiając obok niego pomnik Rockiego. Czytam, że ufundował go sam Sylvester Stallone. No cóż… Sami oceńcie. Dodam tylko, że pełna nazwa placówki to Philadelphia Museum of Art, a w środku mieszczą się eksponaty z całego świata włączając starożytny Egipt czy Rzym, sztukę rdzennych Amerykanów, czy obrazy impresjonistów. No ale do środka wejść nie mam czasu, więc muszą mi wystarczyć dziś schody.

Muzeum w Filadelfii
Schody Rockiego

Przed muzeum stoi pomnik Jerzego Waszyngtona (kogóż by innego), u którego stóp wylegują się bizony, jelenie i inne stwory. Tuż za nim rozpoczyna się reprezentacyjna aleja miasta, Benjamin Franklin Parkway. Szeroka, zielona, biegnie ukośnie na wzór miast europejskich planowanych na początku XIX wieku. Wzdłuż całej ulicy stoją maszty z flagami krajów całego świata. Jednej tylko brakuje. Zgadniecie której? Dokładnie… Akurat polską ktoś gwizdnął.

Miasto Franklina

Ulicą Franklina dochodzę do Instytutu Franklina, w którego wnętrzu kryje się wielki pomnik Franklina. Chyba czas i miejsce wspomnieć coś o najsłynniejszym mieszkańcu miasta. Benjamin Franklin urodził się w Bostonie, ale to w Filadelfii spędził prawie całe swoje życie. Tu mieszkał, tu pracował, tu pisał i tu myślał. Myślał nad kształtem rodzącego się państwa. Myślał o wszystkich możliwych scenariuszach i jak im zapobiec umieszczając odpowiednie zapisy w kształtującej się powoli, pierwszej na świecie konstytucji.

Nigdy nie ukończył żadnej szkoły. Nie przeszkodziło mu to w otrzymaniu honorowych tytułów wielu uczelni świata. Nigdy nie dał się też zaszufladkować. Świat poznał go nie tylko jako zręcznego polityka i dyplomatę, filozofa i pisarza, ale także jako wynalazcę. Przypisuje się przecież Franklinowi wynalezienie piorunochronu. Przypisuje się mu też wiele cytatów, niektóre błędnie. Pewne jest, że „czas to pieniądz” to jego słowa, a jego poradnik o tym, jak zdobyć bogactwo do dziś jest aktualny.

Mauzoleum Franklina

O Franklinie przydałby się chyba osobny post i kiedyś może go napiszę. Dzisiaj skupię się na jego mieście.

Miasto masonów

Benjamin Franklin Parkway dochodzi koniec końców do ratusza, w którym oczywiście siedzibę mają władze. Budynek wyróżnia się na tle nowoczesnych wieżowców swoją powagą i architektura we francuskim stylu zwanym Second Empire. Swego czasu pełnił rolę najwyższego budynku świata. Aktualnie władze Filadelfii podają, że jest najwyższym na świecie budynkiem murowanym i największym ratuszem… No ale Amerykanie mają skłonności do przesady. Wieżę zwieńcza ogromna statua przedstawiająca Williama Penna – założyciela miasta i stanu Pensylwania.

Tuż obok ratusza znajduje się największa ciekawostka jaką spotkałem na swojej trasie – świątynia masońska. Byłem w niezliczonych kościołach, wielu synagogach, cerkwiach i meczetach. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem coś takiego jak świątynia masońska. Z zewnątrz nie wyróżnia się niczym. Wewnątrz imponuje przepychem. Przy wejściu stoją pomniki Franklina i Waszyngtona. Pierwszy był członkiem tutejszej loży masońskiej. Drugi – tej w Alexandrii w stanie Virginia.

Ratusz w FiladelfiiRatusz w FiladelfiiRatusz w Filadelfii
Świątynia masonów w FiladelfiiŚwiątynia masońska

Od świątyni masońskiej już rzut beretem do jednego z najciekawszych miesc Fildaelfii – Reading Terminal Market. A że już trochę zgłodniałem to tym bardziej cieszę się na różnorodność budek z najrozmaitszymi pysznościami. Prawda, że amerykańskie to tu są hamburgery i hot dogi, a wszystko co dobre to albo włoskie, albo chińskie, no ale feeria barw i zapachów robi wrażenie. Targ swoją nazwę wział od mieszczącego się tu niegdyś terminalu kolejowego. Już w XIX wieku władze miasta postanowiły o otwarciu targu, który do dziś przyciąga zarówno miejscowych, jak i turystów spragnionych smaków, świeżych owoców i warzyw czy ciepłych ciasteczek chocolate chip za 1 dolara.

Reading Terminal MarketReading Terminal Market

Pokrzepiony posiłkiem, kieruję się w miejsce dla Filadelfii i Stanów Zjednoczonych najważniejsze – Independence Mall. Długi i szeroki trawnik z deptakiem (podobny do National Mall w Waszyngtonie) rozciąga się na trzy przecznice i dziś jest objęte nadzorem National Park Service jako Independence National Historical Park (historyczny odpowiednik parku narodowego). Przy Independence Mall lub w jego okolicy mieszczą się nowoczesne budynki Vistor Center i Constitution Center, w których można poznać historię niepodległości i konstytucji Stanów Zjednoczonych oraz wybrać się na darmowy spacer z przewodnikiem w postaci tzw. rangera (czyli po prostu strażnika parku). Jest tu też parę ważnych dla histroii USA budynków – w większości zrekonstruowanych.

Independence Mall

Miasto prezydentów

Naprzeciwko centrum dla zwiedzających stoją ramy budynku pierwszych prezydentów. Zanim zbudowano Waszyngton, stolica nowo-powstałego państwa mieściła się właśnie w Filadelfii i tutaj rezydował Jerzy Waszyngton oraz jego następca – John Adams. Oryginalny budynek nie przetrwał. Dziś oglądać można tylko częściową rekonstrukcję, w której znajduje się niezwykła wystawa o niewolnikach pracujących dla pierwszych dwóch prezydentów. Paradoksem jest to, że zarówno Waszyngton jak i Adams wierzyli i walczyli o wolność, jednocześnie posiadając darmową, czarnoskórą służbę.

Dom prezydentów USADom prezydentów w Filadelfii

Za Domem Prezydenckim rozciąga się długi budynek, który jest schronieniem dla słynnego Liberty Bell. To taki amerykański Dzwon Zygmunta. Oczywiście młodszy, ale o równie wielkim znaczeniu w historii USA. Dzwon wisiał onegdaj na wieży buydnku rządu stanu Pennsylvania (dzisiaj Independence Hall) i ogłaszał wszem i wobec o niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki. Możecie go kojarzyć z filmu Skarb Narodów, w którym Nicolas Cage poszukuje legendarnego skarbu masonów. Część akcji rozgrywa się właśnie w Filadelfii.

Liberty BellLiberty Bell

Miasto Niepodległości

Wspomniany już Independence Hall stoi na południowym krańcu omawianego trawnika. Niewielka budowla ze strzelistą wieżą służyła pierwszym władzom niepodległej Pensylwanii. No i to właśnie tutaj, pod dachem, rozegrało się jedno z najważniejszych wydarzeń w historii świata – 56 wysłanników z 13 kolonii brytyjskich w Nowym Świecie podpisało w Filadelfii Deklarację Niepodległości. Dnia 4 lipca 1776 roku ogłoszono, że „wszyscy ludzie są równi i mają niezbywalne prawo do życia, wolności i pogoni za szczęściem.” Tym samym zerwano więzi z Koroną Brytyjską i utworzono nowe państwo – Stany Zjednoczone Ameryki.

Independence Hall
Independence Hall

Jednym z sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości był oczywiście Benjamin Franklin. Był też jednym z jej twórców, choć treść ostateczną przypisuje się Thomasowi Jeffersonowi.

Dom Franklina, a w zasadzie miejsce, w którym stał, znajdziemy idąc dwie przecznice na zachód od Independence Hal. Na dziedzińcu stoją belki przedstawiające obrys budynku. Wewnątrz znajdziemy odkopane fragmenty fundamentów z opisami jakie pomieszczenie znajdowało się w konkretnym miejscu oraz co robił i co mówił w tym pomieszczeniu słynny Ben.

Dom rodzinny Benjamina Franklina
W tym miejscu stał dom, w którym mieszkał Ben Franklin

Przekraczam dziedziniec oraz budynki mieszkalne, ulicę targową (Market St.) i docieram do najdłużej zamieszkałej uliczki w całych Stanach. Tak przynajmniej głosi tablica informacyjna. Elfreth’s Alley to chyba najładniejszy zakątek miasta. Ceglane domy z barwnymi okiennicami i upiększone kwiatami, figurkami i flagami przypominają trochę uliczki Anglii czy Irlandii (w sumie nie bez powodu). Ludzie mieszkają tutaj ponoć od 1702 roku, co jak na USA jest naprawdę niezłym rekordem.

Elfreth's Alley
Elfreth's AlleyElfreth's Alley
Elfreth's AlleyElfreth’s Alley

Elfreth’s Alley jest ostatnim przystankiem w moim sprincie przez Filadelfię. Mijam jeszcze tylko kościół Christchurch, na którego cmentarzu pochowano Benjamina Franklina wraz z małżonką. W przeciwieństwie do wielkich europejskich grobowców z pomnikami, grób najwybitniejszego mieszkańca miasta jest jedynie przykryty płytą z wyrytym nazwiskiem. Ot pozostałość po skromnym człowieku.

Człowieku, który zmienił nie tylko miasto i państwo, ale także cały układ polityczny planety. Ja niestety nawet planów nie mogę zmienić, więc szybko jadę dalej z nadzieję, że kiedyś tu wrócę na dłużej…

Grób Benjamina FranklinaGrób Benjamina Franklina
Wieżowce Filadelfii
FiladelfiaPomnik Rockiego Balboa
Benjamin Franklin Parkway