Znajomy Włoch powiedział mi swego czasu, że kuchnia włoska powinna być opatentowana. Jej popularność bowiem przysporzyła Włochom również kłopotu. – Wyobraź sobie, – mówi – że zakładam we Włoszech polską restaurację i serwuję żurek z makaronem. Efekt? Włosi myślą, że właśnie tak smakuje polski żurek. – No właśnie. Jedliście kiedyś pizzę z oscypkiem? Albo makaron z cukrem?
Na to ostatnie jedna Włoszka zareagowała histerycznym „no, no, no!” Wcale się nie dziwię. Nigdy za tym stołówkowym „daniem” nie przepadałem. Tak samo jak za pizzą z ananasem, dostępną chyba już w każdej pizzerii.
Błędne wyobrażenie o włoskiej kuchni?
Potem taki Polak jedzie do Włoch i widząc trzy składniki na krzyż na pizzy jest zniesmaczony. No i jak to? Bez sosu czosnkowego? Drodzy państwo, sos czosnkowy to wymysł amerykański. Nijak nie pasuje do prawdziwej włoskiej pizzy. A czemu tak mało składników? Gdzie boczek, salami, kiełbasa, ogórek kiszony i jajko sadzone? Tajniki włoskiej kuchni polegają na dobieraniu smaków. Im więcej na pizzę wrzucimy, tym mniej smaku poczujemy. Dlatego najpopularniejszą pizzą we Włoszech jest po prostu Margherita – mozzarella, sos pomidorowy i bazylia. Na cienkim cieście, bez podwójnego sera. No i z prawdziwą mozzarellą, a nie jej pochodnymi, ani z żadnym innym żółtym serem. Wierzcie mi, że smakuje o niebo lepiej.
Dość o pizzy. W jednej z krakowskich restauracji (nie ujawnię której) zamówiliśmy ravioli, a dostaliśmy pierogi. W innej (też nie powiem której) dostałem rozmemłane spaghetti bolognese z sosem chyba z torebki. Wcale się nie dziwię, że Włosi chcieliby zakazać światu takich profanacji.
A wracając do bolognese. We Włoszech raczej nie uraczymy spaghetti w tym wykonaniu. Słynne ragu bolognese, czyli mięsny sos boloński dodaje się do lasagne, ravioli, tudzież tagliatelle lub pappardelle. Spaghetti po prostu jest za wąskie i nie utrzyma mięsa.
Włoskie makarony
Zaczęło się robić zamieszanie. Może spróbuję wyjaśnić. We Włoszech jemy pastę, nie makaron. A rodzajów pasty jest mnóstwo. Spaghetti – każdy zna. Tagliatelle – podobne do spaghetti tylko płaskie. Pappardelle – takie grubsze tagliatelle. Uwaga! Mocno teraz upraszczam. Penne – to popularne w Polsce rurki, najlepsze z pesto. Farfalle – z włoskiego motyle, po polsku kokardki. Fusilli – czyli nasze „świderki”. Itd. Itd. Książek i artykułów napisano o włoskiej kuchni i makaronach całe księgarnie.
Nie mogę też zapomnieć o moim ulubionym cannelloni. Makaron ukształtowany w grube rurki, które nadziewa się mięsem mielonym. Jeśli dobrze zrobiony to przepyszny! No i podobne lasagne, czyli duże płaty makaronu. Także najlepsze z sosem bolognese. Popularne w Stanach i przez to także sprofanowane na różne sposoby.
Rodzajem pasty są też tortellini, gnocchi czy ravioli. Bardzo często mylone nad Wisła z uszkami, kluskami czy pierogami. Może rzeczywiście mają coś wspólnego, ale jednak różnice są. Polskie kopytka raczej robi się na słodko, włoskie gnocchi – raczej nie. Uszka w Polsce dodaje się do zupy, włoskie tortellini podaje się jak inne pasty. No i w końcu ravioli to bynajmniej nie pierogi. Ciasto trochę inne, kształt całkiem inny. No ale chyba szef kuchni wyżej wymienionej restauracji we Włoszech nigdy nie był…
A tak na marginesie, najlepsze tortellini jakie jadłem dostałem we florenckiej restauracji self-service „Leonardo”. Polecam wszystkim, którzy chcą tanio i dobrze zjeść w stolicy Toskanii.
A co do picia?
W Toskanii piłem też najlepszą kawę. Sztuka parzenia kawy to przecież coś z czego Włosi są bardzo dumni. Poranne espresso to obowiązkowy punkt dnia. Do południa można też wypić cappuccino. Ważne by nie pić kawy z mlekiem po obiedzie. No i nie zamawiajcie we Włoszech latte, po dostaniecie po prostu mleko.
Dobrze jest za to zamówić wino. Włoskie wina są wyborne i słynne na cały świat. Nie trzeba być milionerem, żeby wypić dobre włoskie wino. Czasem wystarczy nawet 2 euro! Win we Włoszech tyle co regionów, miast, miasteczek. Każdy chce mieć swoje. Polecam te z Chianti lub Montepulciano.
Zresztą cała kuchnia włoska jest wbrew pozorom bardzo regionalna. Każde nawet maleńkie miasteczko ma coś swojego, którym się szczyci. Każdy region ma swoje danie flagowe, którego należy spróbować i powiedzieć, że lepsze od innych regionów.
Podróż po Włoszech to podróż po smakach. Smakach pizzy, pasty, wina, kawy, ale też wędlin i serów, mięs i różnorakich innych potraw, które znajdą się na naszym włoskim szlaku. W zależności od regionu, od prowincji, od miasta, te smaki będą różne. Ważne żeby były włoskie. Nie chcielibyście przecież zjeść żurku z makaronem? Prawda?
A ja nienawidzę jak ludzie na makaron mówią… kluski !!!