Skąpani w krymskim słońcu

Piwo Obolon

Plaży w Wiesiołoje do śródziemnomorskich kurortów daleko. I całe szczęście. Nie ma tłumów, jest cicho i spokojnie, a woda czysta i ciepła. Czasem jakiś śmieć się zdarzy, ale ogólnie jest ok. No i jest Obolon! Jedno z najlepszych piw na świecie! I kosztuje grosze. Raczymy się i nim, i słońcem, i wakacjami. Choć nie wszyscy, bo do plaży trzeba było dojechać. Okazało się bowiem, że Wiesiołoje nie leży bezpośrednio nad morzem. No ale coś za coś.

Sama wioska wiele do zaoferowania nie ma. Dwa sklepy, jakiś kościół, budynek gminy i pomnik, oraz mnóstwo rozsianych domów. Ciężko się tu odnaleźć, gdyż każdy chyba buduje i ogradza jak mu się podoba, a między domami wiodą wąskie, lub mniej wąskie ścieżki oczywiście pozbawione asfaltu. Ze świecą szukać oznakowań, nazw ulic, lub drogowskazów.

Wspomniane sklepy przypominają trochę stare polskie filmy typu „Miś”, na szczęście można w nich dostać podstawowe składniki, no i oczywiście alkohol. Ba. Ten ostatni do wyboru, do koloru. Nawet jak chleba nie ma, to jest cała lodówka piwa. I to za grosze. Grosze kosztują też warzywa. Mocno byłem zdziwiony, gdy zapłaciłem równowartość 30 groszy za pomidory i ogórki. Jest miejsce, gdzie my Polacy możemy się poczuć jak bogaci przybysze z zachodu.

Plaża Wiesiołoje
Wiesiołoje

No i jak to na bogaczy przystało, wybieramy się wieczorem „do miasta”. A konkretnie do miasta Sudak. Jest to stary, założony już w 212 roku, port. Obecnie znany kurort, nad którym góruje genueńską twierdza – chyba najbardziej rozpoznawalny zabytek w tej części Krymu.

Na twierdzę tę postanawiamy się wspiąć. Nie jest to łatwe, gdyż słońce praży niemiłosiernie, a trzeba trochę iść pod górkę. A gdy już docieramy pod bramy… z naszym szczęściem można było się tego spodziewać… Odbywa się jakiś festiwal i żeby wejść do środka trzeba zapłacić niemałe pieniądze. Niemałe jak nawet jak na bogaczy z Polski. No cóż… nic tu po nas. Wracamy. W drodze jeszcze kupujemy „ciepaki z miasem”. Jest to takie ciasto, podobne do francuskiego, nadziewane różnymi rzeczami. Z moimi zdolnościami kulinarnymi i tak tego nie wytłumaczę, ale polecam. Bardzo smaczne. Polecam też kupić „ciepaka z cypem”. Bo gdy się zna cyrylicę to „cyp” okazuje się być „syrem”, a nie żadną tajemniczą przyprawą, której się obawialiśmy i smakuje jeszcze lepiej niż z samym mięsem.

A wieczorem w Sudaku na deptaku… jak to w nadmorskich kurortach. Lansik, zabawa, stragany, piękne kobiety (byli też piękni panowie…). Tylko pocztówki nie można cholera nigdzie znaleźć!

Twierdza Sudak
Sudak

Wróć | Czytaj dalej



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.