Na pograniczu krajów, na skraju kultur i obyczajów, często można znaleźć najciekawsze mieszanki. Jedną z nich jest z pewnością rumuńska Timişoara. To miasto wielu narodów, które przez wieki przechodziło z rąk do rąk i dzięki temu dzisiaj jest jednym z ciekawszych miast współczesnej Rumunii. Swoją sławę zawdzięcza austriackiej zabudowie, węgierskim mieszkańcom i rumuńskiej rewolucji…
Już przy wjeździe do miasta widać jego wielonarodowość. Tablica bowiem przedstawia nazwę w trzech językach – rumuńska Timişoara, węgierski Temsvár i niemiecki Temeschburg. Wszystko ze względu na obecnych mieszkańców, wśród których można ponoć znaleźć aż 10 narodowości. Oprócz Rumunów, Węgrów i Niemców są także Serbowie, Romowie, Bułgarzy… Ta wielokulturowość w Timiszoarze wydaje się być naturalna.
Historia miasta (przynajmniej ta pisana) sięga XIII w. Już wtedy należała do Królestwa Węgier, które przez czas panowania Karola I Roberta miało w Timiszoarze swoją de facto stolicę.
Miasto rozwijało się prężnie będąc ulokowane na szlakach handlowych oraz na szlaku… krzyżowców. Gdy miastem władał Jan Hunyadi, wojewoda siedmiogrodzki, kilkakrotnie najeżdżali go Turkowie. Ostatecznie udało im się w 1552 i zadomowili się na 160 lat.
Zostali wypędzeni przez księcia austriackiego Eugeniusza Sabaudzkiego. To właśnie z czasów panowania Austriaków pochodzą dzisiejsze, imponujące kamienice. To także dzięki Austriakom, Timişoara zawdzięczała swój dynamiczny rozwój. Miasto jako pierwsze w Europie wprowadziło elektryczność i jako drugie tramwaje, wtedy jeszcze ciągnięte przez konie.
Po I Wojnie Światowej, miasto zostało przyznane Rumunii i przez wiele lat zmagało się z jej komunistycznymi władzami. Dziś, między pięknymi, habsburskimi zabudowaniami widać gdzieniegdzie socrealistyczne molochy.
I to właśnie Timişoara stała się symbolem rumuńskiej rewolucji. 20 grudnia 1989 roku ogłoszono ją pierwszym wolnym miastem Rumunii. Zamieszki jednak pochłonęły wiele ofiar, które zostały upamiętnione na każdym kroku pomnikami i tablicami. Nie sposób nie trafić na pamiątki tamtych wydarzeń.
Timiszoarę zastajemy potwornie rozkopaną… Z jednej strony widać odrapane budynki, ślady ciągle obecnej w Rumunii biedy. Z drugiej – inwestycje prowadzone dzięki unijnym funduszom. Czas naszego pobytu w tym mieście przypadł chyba na jedną z największych. Cały główny plac, wszystkie drogi do niego prowadzące i inne place w okolicy wyglądają jak po wojnie. W okopach pracownicy, tony sprzętu i materiałów budowlanych. Kto wie, może po generalnym remoncie, władze przywrócą miastu dawny, habsburski blask?
Co zobaczyć w Timiszoarze?
Z pewnością główny plac miasta – Piaţa Unirii. Zabudowany pięknymi kamienicami oraz rzymskokatolicką katedrą, w której msze święte odprawiane są w aż 3 językach. Wielokulturowość miasta podkreśla stojąca na przeciwko katedry inna katedra – serbska, prawosławna. Natomiast niedaleko, przy jednej z ulic stoi wzniesiona na dawnej cytadeli Nowa Synagoga.
Na wschód od Piaţa Unirii znajduje się ostatnia zachowana część średniowiecznej twierdzy – Bastion Teresy. Na południe zaś jest Piaţa Libertăţii, plac, na którym stracono Gheorgha Doję, przywódcę powstania chłopskiego.
Jedyne miejsce, w którym nie prowadzono żadnych robót to Piaţa Victoriei. To na tym właśnie placu miały miejsce krwawe wydarzenia, które w konsekwencji doprowadziły do rewolucji. Protestujący cywile zostali zaatakowani przez czołgi. Ten akt odbił się szerokim echem w całym kraju i ostatecznie zakończył się upadkiem reżimu Ceaușescu.
Przy Piaţa Victoriei, oprócz imponujących kamienic stoi Teatr Narodowy i Opery, a także prawosławna Katedra wzniesiona w stylu mołdawskim. Na środku placu znajdziemy także pomnik wilczycy kapitolińskiej.
Warto także przespacerować się w stronę pałacu Hunyadych, który jest najstarszym zabytkiem w mieście oraz odwiedzić Muzeum Rewolucji, upamiętniające wydarzenia z grudnia 1989 roku.
Dojazd i komunikacja
Do Timiszoary najłatwiej dojechać własnym samochodem. Z Krakowa do Timiszoary jest niecałe 700 km, i ok. 9 godzin jazdy. Uwaga kierowcy – w mieście jest mnóstwo jednokierunkowych ulic!
Alternatywą może być samolot przez Mediolan lub Budapeszt lub pociąg z Budapesztu.
Po mieście najlepiej spacerować. Nie jest ono duże, a najważniejsze zabytki znajdują się w obrębie Starego Miasta. Po mieście kursują tramwaje i autobusy. Jednorazowy bilet to koszt 2 leje (ok. 2 zł).
Nocleg w Timiszoarze
Polecam hostel Freeborn. Schludny, w samym centrum miasta, prowadzony przez sympatycznego Raula. Nocleg w pokoju wieloosobowym 10 euro, dwójka – 15 euro.