Jakiś czas temu wziąłem znajomego z Indonezji do Zakopanego, żeby pokazać mu piękne polskie góry, górali i zakopiański folklor. Na myśli miałem przede wszystkim zakopiańską architekturę, tradycyjne stroje czy oscypka z żurawiną. Rzeczywistość okazała się być inna…
Jakież było moje zdziwienie, gdy po odstaniu w kolejce wjechaliśmy w końcu na Gubałówkę, aby podziwiać panoramę Tatr. Przecież niedługo te budy z badziewiem zasłonią widok na góry! Ostatni raz na Gubałówce byłem parę lat temu i już wtedy stało parę kramów z pamiątkami. Ale Gubałzzeria? Od zawsze można było kupić na Gubałówce ciupagę z napisem „Zakopane”, ale indiańskie dzidy to już chyba przesada…
Ostoja spokoju
Nic tu po nas. Spadamy, a w zasadzie zjeżdżamy na dół i kierujemy się w stronę kościółka i cmentarzu na Pęksowym Brzysku. Tu na szczęście nikt w nic nie ingerował, ale po drodze próbowali nas naciągnąć na chińsko-zakopiańskie suweniry, które spotkać można praktycznie już w każdym zakątku świata. Różnią się jedynie napisem – w tym przypadku wszędzie było „Zakopane”. I nieważne czy to kieliszek, kubek, koszulka czy jakieś inne plastikowe nie-wiadomo-co, wszystko pochodzi z Kraju Środka.
Kiedy rok później zabrałem do Zakopanego ciocię z Warszawy, okazało się, że nawet wełniane owieczki mają schowane metki z popularnym napisem „Made in China”. Owieczka zakupiona przez ciocię miała tę metkę symbolicznie schowaną w wełnianej d… Mam takie wrażenie, że to właśnie tam współcześni zakopiańscy górale mają tradycję i kulturę. Liczy się tylko mamona.
Najlepszym dowodem na to są Krupówki. Popularny deptak jest już symbolem zakopiańskiego kiczu i tego, jak turystyka może wyrwać się spod kontroli. Idąc Krupówkami można dostać oczopląsu. Neon na neonie, reklama na reklamie, tu świeci, tam gra. Nie ujmując niczyjej pomysłowości, to przy Bacodonald czy Góral Burger już nawet stojący tu od wielu lat McDonald’s wydaje się tradycyjny. A na pewno bardziej tradycyjny niż „pizza po góralsku”.
O!Scypki!
Tylko oscypki jeszcze się bronią, chociaż i tu dzięki parciu na kasę górale strzelili sobie w kolano patentując nazwę. Teraz muszą sprzedawać serki góralskie,lub bardziej pomysłowo – scypki. No i moje ulubione – O! Scypki!
Pomysłowość widać na Krupówkach na każdym kroku. Wymyślono nawet kino 7D. Nie próbuję sobie nawet wyobrazić jakie zmysły porusza. Zmysł estetyki na pewno. Poruszył mnie natomiast widok, który jest kwintesencją współczesnego Zakopanego. Dorożka na tle kosmicznej budy z ogromnym, świecącym napisem Las Vegas…
Za każdym razem gdy jadę do Zakopanego mam wrażenie, że jest coraz gorzej. I za każdym razem nawet Giewont jakby ze wstydu chowa się za chmurami…